Owsianka my love
Cieszy się niezasłużenie złą opinią i sam nie wiem, skąd ta opinia się wzięła, ale ja też zapierałem się długo, zanim zdecydowałem się na desperacki krok spróbowania owsianki.
Prawie od razu się w niej zakochałem. Prawie, bo pierwsza próba wyszła średnio. Owsianka z mlekiem? To nie dla mnie.
Wyglądała tak jak smakowała, czyli fatalnie, ale już drugi eksperyment wyszedł doskonale. Dodałem łyżkę miodu i połowę banana.
Za trzecim razem dosypałem jeszcze garść płatków śniadaniowych i od tamtej pory nie mogę się doczekać kolejnego śniadania.
W międzyczasie eksperymentowałem dalej z różnymi kolorowymi ciastkami:
Owsianka jest banalna w przygotowaniu. Kupujesz płatki owsiane (najlepiej z dopiskiem błyskawiczne) i mleko. Pięć łyżek stołowych, szklanka mleka i co tam masz pod ręką wrzucasz do małego garnka i gotujesz. Teoretycznie owoce możesz dać na końcu. I to wszystko. Jeśli nie dbasz o linię, to dosyp sobie tych łyżek więcej. Ja tam lubię papkę, bardzo, bardzo gęstą papkę.
Mimo że te owsianki z owocami wyglądają ładnie, to i tak bananek i miód stanowią dla mnie idealne połączenie.
PS Ok, czekoladowe płatki są wciąż najlepsze, ale jedno śniadanie z takimi płatkami to u mnie jakieś 700 kalorii. Owsianka na pięciu łyżkach z bananem i miodem nie wychodzi poza 300. Perfekcyjne śniadanie na moją wieczną dietę i coraz bardziej udane próby zdrowego odżywiania.
Pamiętajcie, macie pokochać owsiankę! Dlaczego właściwie ona ma taki zły PR?